2. Sixteen Saltines
3. Freedom at 21
4. Love Interruption
5. Blunderbuss
6. Hypocritical Kiss
7. Weep Themselves to Sleep
8. I'm Shakin'
9. Trash Tongue Talker
10. Hip (Eponymous) Poor Boy
11. I Guess I Should Go to Sleep
12. On and On and On
13. Take Me With You When You Go
Od momentu, w którym się dowiedziałem, że Jack White
planuje wydać solową płytę z niecierpliwością czekałem na chwilę kiedy krążek
trafi w moje posiadanie. Muszę przyznać, że ta postać przez swoją dotychczasową
działalność jest w jakimś sensie moim guru i miałem pewne oczekiwania wobec
tego wydawnictwa. Tak właściwie to mogłoby ono zostać wydane jeszcze pod
szyldem The White Stripes, w którym to Meg raczej nie miała zbyt wiele do
gadania tylko Jack sprawował pieczę nad brzmieniem. Niewiele by się zmieniło gdyby
nadal za perkusją siedziała jego była żona. Chociaż… może jednak by się
zmieniło, perkusja tutaj jest lepsza.
Tak najłatwiej opisać Blunderbuss, idealnie pasowałby na
kolejnej pozycji w dyskografii The White Stripes, na pewno wiele osób to
zauważyło. Jednak czy ktoś spodziewał się czegoś innego skoro Jack był duszą
tego zespołu? Świeża dawka blues rocka dokładnie w takim stylu to coś czego
oczekiwałem i nie jestem zawiedziony. Może dlatego, że nie nastawiałem się zbyt
wymagająco, bo można się było domyślić, że nic odkrywczego się tutaj nie
znajdzie. White wykreował własne niepowtarzalne brzmienie i już chyba do końca
będzie się go trzymał. Te charakterystyczne efekty gitarowe i ciekawe riffy,
które od razu wpadają w ucho są przecież czymś co go wyróżnia z tłumu. Oprócz
tego na tym wydawnictwie znalazło się też sporo miejsca na klawisze, które
można usłyszeć w wielu momentach. Jack White bez wątpienia jest postacią
niesamowitą i fascynującą. Nie dość, że gra praktycznie na wszystkim to jeszcze
sam potrafi całość ogarnąć i złożyć w niebanalny sposób, który dodaje uroku
poszczególnym utworom. A jeśli chodzi o lepsze czy gorsze kawałki to ciężko
stwierdzić które takie są, gdyż każda kompozycja ma w sobie coś co sprawia, że
warto jej poświęcić chwilę, a może nawet kilka chwil. Blunderbuss jest płytą
dobrą, a może nawet bardzo dobrą jeśli wziąć pod uwagę fakt, że to pierwszy
album solowy, chociaż nie jestem do końca pewien czy można to nazwać debiutem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz