piątek, 6 kwietnia 2012

Thy Catafalque - Róka Hasa Rádió [2009]


1. Szervetlen
2. Molekuláris gépezetek
3. Köd utánam
4. Űrhajók Makón
5. Piroshátú
6. Esőlámpás
7. Kabócák, bodobácsok
8. Őszi varázslók
9. Fehér berek


Thy Catafalque nie jest zespołem, który można łatwo opisać. Jest to taki miszmasz wielu, naprawdę wielu gatunków. Czuć wpływy metalu cięższego oraz lżejszego, post-rocka, a nawet folku. Trudno jednak znaleźć ‘bazowy’ gatunek. Można stwierdzić, że Węgrowie wykreowali własny, niepowtarzalny styl.

Róka Hasa Rádió jest albumem koncepcyjnym, jednak o czym on opowiada ciężko stwierdzić. Wszystkie teksty są w języku węgierskim. Dodaje to jeszcze większej egzotyczności, bo trzeba przyznać, że jak album jest w innym języku niż angielskim to się go ciekawiej słucha. No, więc, wiadome mi jest jedynie, że utwory są transmisjami jakiegoś radia, aczkolwiek tekst nie jest tutaj najważniejszy. Najważniejsze jest to niesamowite brzmienie, każdy utwór ma zupełnie inną unikalną kompozycję stworzoną z jakże różnych od siebie instrumentów.
Kompozycję otwierają dwa najdłuższe na tym krążku kawałki, które razem trwają około 30 minut. Nieprzyzwyczajonych słuchaczy taka długość może odpychać, jednak reszta utworów wacha się już w granicach optymalnych pięciu minut.
Czas wreszcie opisać brzmienie płyty. Jest to istna awangarda, znajdziemy tutaj dosłownie wszystko. Zaczyna się od mocnych riffów wespół z growlem, chwilę później klimat zmienia się na bardziej spokojny, słychać melodyczną linię wokalu, a w tle elektroniczne sample. Różne urozmaicenia są bardzo spójne i idealnie do siebie pasują. Możemy tutaj usłyszeć takie instrumenty jak saksofon, klarnet czy nawet skrzypce. Te połączenia w muzyce metalowej nie są codziennością. Między utworami rozbrzmiewa głos spikera radiowego, utrzymuje to wcześniej założony koncept albumu. Węgrowie eksperymentując z dźwiękiem stworzyli coś niezwykłego, coś co trudno opisać samymi słowami. Zaletą tego krążka jest fakt, że sami nie wiemy czego się można spodziewać po każdym kolejnym utworze. W jednym wrzeszczy mocny męski głos, a już w następnym słychać delikatny wokal kobiecy. Oczywiście pod zupełnie inny akompaniament.

To nie jest muzyka dla ludzi o jakimś szczególnym guście muzycznym. Absolutnie każdemu polecam zapoznanie się z tym materiałem. Gwarantuję, że będzie to niezapomniana, ponad godzinna podróż w głąb przeróżnych dźwięków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz