poniedziałek, 29 października 2012

Tacoma Narrows Bridge Disaster - Exegesis [2012]



1. Fractal World
2. Exegesis
3. Calligraphy
4. Valis
5. Black Iron Prison
6. Going Out Like Lights on a Switchboard
7. Sungazer
8. Wake

Tacoma Narrows Bridge Disaster to brytyjski kwartet, który można zaszufladkować gdzieś pomiędzy sludge metalem i post-rockiem. Do tych dwóch uzupełniających się gatunków dosypana została jeszcze lekka nutka progresji a’la Tool i w taki oto sposób powstał smakowity kąsek dla wszystkich fanów długiego, klimatycznego grania.

Uwielbiam to uczucie kiedy podczas poszukiwań nowej muzyki pośród wielu dobrych, przyzwoitych albumów trafi się jeden taki, który potrafi zauroczyć już po pierwszych dźwiękach. Już wtedy wiadomo, że zaczyna się nowa przygoda z czymś niesamowitym. Taką przygodę niedawno rozpocząłem z Exegesis, płyta natychmiastowo mnie zahipnotyzowała i już na wstępie mogę śmiało powiedzieć, że jest to jeden z lepszych krążków wydanych w tym roku.
W czym tkwi sekret atrakcyjności tej grupy? Najprościej powiedzieć, że mają bardzo ciekawy styl. Oczywiście słychać wpływy klasyków gatunku, ale bardziej nazwałbym to luźnymi inspiracjami niż kopiowaniem utartych motywów. Całość prezentuje się bardzo spójnie i utrzymuje podobny klimat od samego początku. Tylko wstęp z Black Iron Prison burzy mi lekko tę koncepcję, lecz po pewnym czasie wszystko wraca do normy.
Album otwiera ponad sześciominutowy instrumentalny utwór, który pokazuje czego można się spodziewać po reszcie kompozycji. Gitara rytmiczna specjalizuje się w typowo sludge’owych, ciężkich riffach, które momentami ewoluują w bardziej wyszukane, progresywne dźwięki. Drugi gitarzysta stoi po jaśniejszej stronie mocy i uzupełnia calość w lekkie post-rockowe tremola. Muszę przyznać, że to połączenie w wykonaniu brytyjczyków prezentuje się znakomicie. Jednak żeby całkiem zdefiniować grany przez nich styl trzeba jeszcze wspomnieć o perkisiście, który również wykonuje kawał dobrej roboty. Nie jest to ani zwyczajne wybijanie rytmu, ani przesadna techniczna gra. W odpowiednim momencie potrafi nadać odpowiednią dynamikę, co idealnie się komponuje z gitarami. I w tym tkwi cały urok zespołu. Tylko w polowie utworów występuje wokal i choć daje to dodatkowy smaczek to te kompozycje czysto instrumentalne są tak dopracowane, że i bez niego brzmią bardzo dobrze. Jednak i o tym smaczku trzeba nieco wspomnieć. Na krążku można uslyszeć zwykły, prosty śpiew, ktory jeszcze bardziej ubarwia niektóre kawałki. I mimo, że nie są to jakieś nieprawdopodobne możliwości wokalne, to melodie stworzone głosem brzmią bardzo ciekawie i dodają uroku tym kilku utworom.
Z Exegesis spędziłem ostatnio długie godziny i pewnie jeszcze jest ich kilka przede mną. Płyta potrafi oczarować na wiele sposobów, przy każdym kolejnym odsłuchu trafiałem na coś nowego. Tacoma Narrows Bridge Disaster jest bardzo niedoceniane, po materiale takiego kalibru grupa powinna być bardziej znana. No cóż, mam nadzieje, że z czasem trafią do większej liczby odbiorców. Ja zaś polecam krążek nie tylko fanom takich klimatów, ale także każdemu kto lubi poszerzać swoje horyzonty. Zapewniam, że nie będzie to czas stracony.
9/10




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz