
1. Fractal World
2. Exegesis
3. Calligraphy
4. Valis
5. Black Iron Prison
6. Going Out Like Lights on a Switchboard
7. Sungazer
8. Wake
Tacoma Narrows
Bridge Disaster to brytyjski kwartet, który można zaszufladkować gdzieś
pomiędzy sludge metalem i post-rockiem. Do tych dwóch uzupełniających się
gatunków dosypana została jeszcze lekka nutka progresji a’la Tool i w taki oto
sposób powstał smakowity kąsek dla wszystkich fanów długiego, klimatycznego
grania.
W czym tkwi
sekret atrakcyjności tej grupy? Najprościej powiedzieć, że mają bardzo ciekawy
styl. Oczywiście słychać wpływy klasyków gatunku, ale bardziej nazwałbym to
luźnymi inspiracjami niż kopiowaniem utartych motywów. Całość prezentuje się
bardzo spójnie i utrzymuje podobny klimat od samego początku. Tylko wstęp z
Black Iron Prison burzy mi lekko tę koncepcję, lecz po pewnym czasie wszystko
wraca do normy.
Album otwiera
ponad sześciominutowy instrumentalny utwór, który pokazuje czego można się
spodziewać po reszcie kompozycji. Gitara rytmiczna specjalizuje się w typowo
sludge’owych, ciężkich riffach, które momentami ewoluują w bardziej wyszukane,
progresywne dźwięki. Drugi gitarzysta stoi po jaśniejszej stronie mocy i
uzupełnia calość w lekkie post-rockowe tremola. Muszę przyznać, że to połączenie
w wykonaniu brytyjczyków prezentuje się znakomicie. Jednak żeby całkiem
zdefiniować grany przez nich styl trzeba jeszcze wspomnieć o perkisiście, który
również wykonuje kawał dobrej roboty. Nie jest to ani zwyczajne wybijanie
rytmu, ani przesadna techniczna gra. W odpowiednim momencie potrafi nadać
odpowiednią dynamikę, co idealnie się komponuje z gitarami. I w tym tkwi cały
urok zespołu. Tylko w polowie utworów występuje wokal i choć daje to dodatkowy
smaczek to te kompozycje czysto instrumentalne są tak dopracowane, że i bez
niego brzmią bardzo dobrze. Jednak i o tym smaczku trzeba nieco wspomnieć. Na
krążku można uslyszeć zwykły, prosty śpiew, ktory jeszcze bardziej ubarwia
niektóre kawałki. I mimo, że nie są to jakieś nieprawdopodobne możliwości
wokalne, to melodie stworzone głosem brzmią bardzo ciekawie i dodają uroku tym
kilku utworom.
Z Exegesis
spędziłem ostatnio długie godziny i pewnie jeszcze jest ich kilka przede mną.
Płyta potrafi oczarować na wiele sposobów, przy każdym kolejnym odsłuchu
trafiałem na coś nowego. Tacoma Narrows Bridge Disaster jest bardzo
niedoceniane, po materiale takiego kalibru grupa powinna być bardziej znana. No
cóż, mam nadzieje, że z czasem trafią do większej liczby odbiorców. Ja zaś
polecam krążek nie tylko fanom takich klimatów, ale także każdemu kto lubi
poszerzać swoje horyzonty. Zapewniam, że nie będzie to czas stracony.
9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz