
1. Gas in Veins
2. Les ruches malades
3. Heurt
4. Recueillement
5. Faux semblants
6. I XIII V XIX XV V XXI XVIII XIX – IX XIX – IV V I IV
7. Trouble (éveils infâmes)
8. Video Girl
9. La reine trayeuse
10. Amesoeurs
11. Au crépuscule de nos rêves
Każdy kto jest zafascynowany jakąkolwiek twórczością Neige’a
wcześniej czy później powinien trafić na ten album. Amesoeurs jest kolejnym
projektem w który zaangażował się francuski wirtuoz znany z takich formacji jak
Alcest czy Mortifera. Mimo tego, że w każdym zespole w którym się znajduje
stanowi filar podtrzymujący całą konstrukcję i zajmuje się większością
kompozycji, to na danym tworze dużą część wokali wykonuje Audrey Sylvain,
której delikatny, ale jednocześnie troszkę drapieżny głos stanowi świetny kontrast
dla utworów w których przeważa growl Neige’a.
Szczerze mówiąc po znakomitej EPce Ruines humaines, która
swoją drogą natychmiastowo mnie urzekła, spodziewałem się kolejnego projektu
niewiele odbiegającego od stylu w jakim zwykł się poruszać francuski muzyk. No
i gdyby nie obecność Audrey w tym przedsięwzięciu pewnie by wyglądało to
dokładnie tak jak zakładałem, bo utwory w których prym wiedzie frontman brzmią
identycznie jak na wyżej wspomnianym mini albumie. Chociaż post, black metal z
tym specyficznym, krzykliwym wokalem, jest mieszanką która chyba nigdy mi się
nie znudzi to jednak najciekawsze na tym albumie są utwory śpiewane przez
Sylvain. Może jest to spowodowane samym powiewem świeżości, który zapobiegł
stworzeniu kolejnego prawie że bliźniaczego projektu w dobrze znanych
klimatach, chociaż uważam, że nie powinno się patrzeć na to z tej perspektywy. Przecież
na Ruines humaines wyraźnie słychać, że wokalistka posiada potencjał i potrafi oczarować
słuchacza, mimo tego, że mogła się tam wykazać tylko jednym utworem. I chociaż
na pełnoprawnym albumie nie znalazła się kompozycja na miarę Faiblesse des sens
to jest kilka ciekawych momentów, w których pokazuje na co ją stać. Wiadomo, że
kawałki z jej udziałem są lżejsze i bardziej przystępne, lecz Audrey również
lubi czasem pokrzyczeć i pokazać pazur, co jest bardzo na plus w perspektywie
oceny całego krążka.
Ogólnie rzecz biorąc album jest bardzo ciekawym połączeniem
post-punku i black metalu, które dodatkowo przez damski wokal staje się jeszcze
ciekawsze. I pomimo tego, że przy słuchaniu dobrej muzyki zawsze pozostaje
niedosyt to jednak czasem jest lepiej zaprzestać na jednej dobrej płycie niż
grać dalej na siłę. Jak pokazuje zaszyfrowany utwór szósty Amesoeurs is dead i
nic nie wskazuje na to, żeby coś się w tej kwestii zmieniło.
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz