
1. Fekete mezők
2. Kel keleti szél3. Trilobita
4. Kő koppan
5. Vashegyek
6. Holdkomp
7. Kék ingem lobogó
8. Az eső, az eső, az eső
9. Tar galyak végül
10. Minden test fű
Nie pamiętam dokładnie w jakich okolicznościach poznałem
Thy Catafalque, na szczęście jednak udało mi się w jakiś sposób tego dokonać.
Zaczęło się od Róka Hasa Rádió jako ciekawego odkrycia 2009 roku, zafascynowany
płytą zapuściłem się w głąb dyskografii węgierskiej formacji i Tűnő Idő Tárlat
również trafiła w mój gust. Tamás Kátai jako mózg grupy udowodnił, że potrafi
wykreować fascynujące oraz niepowtarzalne brzmienie, bo mogę zapewnić, że
czegoś takiego wcześniej nie było wam dane posłuchać. Rengeteg to kolejny krok
naprzód, jest to następne wartościowe wydawnictwo, które udowadnia, że Węgrowie
nie zamierzają zwolnić tempa.
Oceniać tę płytę można na dwa sposoby. Jeśli patrzeć na
Rengeteg przez pryzmat poprzednich wydawnictw to jest ona trochę schematyczna i
można zauważyć wykorzystanie tych samych motywów. Właśnie to jest ciekawe w
muzyce Thy Catafalque, często mam takie wrażenie, że utwory są bardzo do siebie
podobne, ale jednocześnie bardzo się różnią. Chyba właśnie to zwróciło moją
uwagę na ten zespół. Każdy utwór ma swoją niepowtarzalną melodię, ale wszystkie
są bardzo do siebie podobne stylem. Ta każda poszczególna kompozycja ma w sobie
coś co hipnotyzuje, zapisuje się gdzieś w umyśle i zostaje tam jeszcze przez
jakiś czas po zakończeniu słuchania. To naprawdę niesamowite, że po dłuższym
zapoznaniu się z którąkolwiek z płyt można stwierdzić, że nie ma na nich
słabszych momentów i lepiej traktować je jako całość.
Wracając jeszcze do tej lekkiej wtórności, którą może tu
ktoś zauważyć. Rengeteg jest tak jakby ulepszoną wersją swojej poprzedniczki.
Płyta pomimo, że porusza zupełnie inną tematykę ma bardzo podobny schemat, ale
jak już mówiłem jednocześnie są to podobieństwa jak i różnice. Tematykę ciężko
wyłapać podczas słuchania, ponieważ Tamás nadal śpiewa w języku węgierskim i
mam nadzieję, że nigdy tego nie zmieni. Ten zabieg jest kolejnym który stanowi
o niezwykłości tego projektu. Jestem pewien, że gdyby teksty były śpiewane po
angielsku to utwory by nie były tak bardzo melodyczne i przyciągające.
Jeśli Rengeteg jest pierwszym podejściem do węgierskiej
awangardy to słuchanie powinno być jeszcze przyjemniejsze przez brak znajomości
użytych tutaj motywów. Chociaż jak dla mnie, osoby która zna na wylot całą
dyskografię grupy, to mógłby powstać jeszcze jeden krążek dokładnie w takim
stylu. Tamás Kátai pokazał już, że za każdym razem potrafi ubrać ten szkielet w
ciekawe i niepowtarzalne dźwięki i mi to wystarcza. Wystarcza, żeby dalej
tworzył w tym stylu następne, równie interesujące kompozycje.
8/10
Tamas nie śpiewa, śpiewa Attila Bakos, wokalista sesyjny. Poza tym przyjemna recenzja :)
OdpowiedzUsuń